To, co jest dla mnie wyzwaniem w pracy z Tomkiem Kowalskim, to (czasami) różne rozumienie pojęcia „docelowe tempo”. Najłatwiej jest to dodefiniować na pływaniu i na rowerze. Idąc na basen dostaję wartości %. I stosownie do historii, docelowego tempa na zawodach, ambicji, ale i formy dnia dopasowuję sobie to na odcinkach. W części pływackiej tempem docelowym zawsze było i pewnie zostanie 1:30/100m. Więc jak mam 90-95% to jest to mniej więcej to tempo (no może -5/8 sekund).
Na rowerze celuję w środek „widełek”. Jeśli trener podaje xxx minut w strefie TEMPO, a TP podaje zakres strefy od AA do CC to ja celuję w BB ;). W przypadku strefy TEMPO jest to zwykle 320 wat. Największe wyzwanie mam z częścią biegową. I zdecydowanie łatwiej przychodzi mi spełnić oczekiwania planu treningowego, często trudniej jest przed zawodami. Na treningu jest łatwo. Trener pisze: po 3:10/km to choćby skały sr… tyle ma być. Na zawodach (szczególnie takich jak Chomiczówka, po przerwie) ciągle coś mnie ogranicza. Mając w pamięci tempo z młodości, jak też z 2019r, wiem mniej więcej ile wysiłku kosztować będzie mnie przebiegnięcie tylu km po tyle/km.
Jak więc planowaliśmy tempo na Chomiczówkę, to przyznaję bez bicia, myślałem po cichu o tempie zeszłorocznym (3:28/km), ale wolałem się do tego nie przyznawać i zgłosiłem gotowość 3:30/km. Wiem, że przebiegłem maraton po 3:32/km, ale było to październiku. Od tego czasu minęło straaaasznie dużo czasu. Poza tym, miałem w pamięci bieg Mikołajkowy, kiedy to 5km pobiegłem wprawdzie po 3:22/km, ale luzu tam nie było. Było oddychanie rękawami i stan przezawałowy. Od tamtej pory tylko 3 treningi biegowe w tygodniu. Żadnych akcentów. 3:30/km jako plan, wydawało się dobrym tempem. Ale, jak nie usłyszałem zachwytu trenera, to sam zawistowałem wyżej. „Dobra 3:25/km, ale nie przez całość. Najwyżej 10km, a potem już komfortowe umieranie”.
Taki więc był plan. Zacząć po 3:25/km i zobaczyć ile wytrzymam. Wytrzymałem prawie do końca, choć sam bieg, a właściwie jego RPE, (zarówno oddechowo jak i mięśniowo) określiłbym na 8/10. Czyli nie zarąbany, ale nie była to przebieżka. Był to klasyczny bieg z kategorii „ciężko, ale stabilnie”. Bartek F, którego miałem okazję wyprzedzić na 10km skomentował mi na stravie: „Panie, szacun. Na jakieś 4,7 do mety jak mnie wyprzedziłeś to dyszałes jak stara lokomotywa a dalej napierałeś! Zajebiście, że umiesz się tak wyjechać. :)” Odpisałem mu zgodnie z prawdą, że dyszenie zaczęło się już na 2km. Bo naprawdę starałem się bieg mocno. W końcu biegłem tylko na 10km 😉
Jeśli miałbym wskazać kluczowe elementy tego sukcesu to będą to:
O tym biegnięciu na krótko wspomnę jeszcze w innym kontekście. Tuż po biegu wskoczyłem w auto i przemieściłem się na Agrykolę, gdzie obiecałem pozającować kol. Gapińskiemu sprawdzian na 5km. Biec miał po 4’/km, więc może nie jest to tempo mojego rozbiegania po zawodach, ale i nie coś, co by mnie zabiło. Zresztą umówiłem się z nim na wspólny bieg tylko na ostatnie 2km. Opadła mi kopara, jak Gapek przychodzi na SPRAWDZIAN, ubrany jakby miał biegać przy -10 stopniach. Nie ma ani krótkich spodenek, ani porządnej koszulki. A przecież to jest sprawdzian. Jak zawody. Nie ma znaczenia co będzie po. Jest tu i teraz! Na szczęście namówiłem go chociaż na zdjęcie bluzy. Sprawdzian zrobił, zadowolony. Uważam, że większość z Państwa przegrzewa się na zawodach. Polecam maści rozgrzewające, ale zużyte ciuszki, które można z czystym sumieniem wyrzucić. Ja np. moje rękawiczki foliówki oddałem żonie jeszcze przed starem. Podobnie z czapką. Wiem, że może zabrzmi to jak żart, ale jest ci zimno – po prostu pobiegnij szybciej 😉
50’13 jest moją życiówką w biegu na 15km. Dobrze przepracowany rok 2019 powoduje, ze biegowo rozpoczynam z naprawdę wysokiego Ce!
2 Komentarze
Ha, a ja mam zdanie odwrotne, te agrafki to niski koszt za wyeliminowanie dubli na 2 i 3 kółku. Za to brak oznaczeń kilometrowych to dramat. Ja pobiegłem jeszcze lżej, i sprawdziło się idealnie 🙂
Waga – pełna zgoda, tylko max 2kg wahania między wagą startową a treningową się sprawdza. U mnie to ma większe znaczenie, bo ja głównie wagą biegam 😉
Jeszcze raz gratuluję świetnego rezutatu i nowej życiówki. Jak to mówią: “FACET JEST JAK WINO! IM STARSZY TYM LEPSZY…”
Trzymam kciuki za kolejne starty. Pozdrawiam.