ROWER IS POWER
wyjazd klubowy… z Prezesem
Pokaż wszystkie

kaski

Dwie historie. Rok 2007. Szykuję się do mojego pierwszego triatlonu – w Suszu. Weekend majowy, żona na wyjeździe integracyjnym, ja cisnę na swojej żółtej aluminiowej strzale marki no name (wtedy był to dla mnie kosmiczny sprzęt) na trasie Szczytno – Olsztyn. Dziecko i samochód zostawiony
u Teściów z planem takim, że na drugi dzień po nich wrócę – też rowerem. Idealny układ.
W Dźwierzutach kierowca nie zauważa mnie najeżdżającego z naprzeciwka, trafia mnie centralnie, koziołkuję uderzając  głową w asfalt, a plecami w krawężnik. Diagnoza – podejrzenie wstrząsu mózgu, pęknięte żebro i odma płuca. 14 dni wyjętych z kalendarza treningowego, ale wieeeelkie szczęście, że nic więcej się nie stało – szczególnie w głowę. Dlaczego – bo jechałem bez kasku. Po pierwsze nie miałem, po drugie nie wiedziałem, że trzeba, po trzecie – przecież jestem niezniszczalny. To było pierwsze poważne ostrzeżenie. Na szczęście do tej pory ostatnie.

Historia druga. Mój szwagier chce kupić rower. Prezes załatwia w Olsztyńskim Centrum Rowerowym rabat więc w bagażniku jest nowiutki Kross. Na moje pytanie: „a gdzie kask?”, pada odpowiedź:
 „u nas się w kaskach nie jeździ. A właściwie jak ktoś jedzie w kasku, to wiadomo, że nie tutejszy”..
Na drugi dzień chłopaki (szwagier z synem) robią 40km swoimi maszynami – na szczęście nic się nie dzieje.

Te dwie i wiele innych historii pokazują, że kwestia jazdy w kasku jest ciągle wyzwaniem. Podobnie jak dla mojego ojca wyzwaniem było zapinanie pasów (nie pomagało tłumaczenie, pikanie auta, mandaty), tak dla wielu moich kolegów problemem jest kask. Skąd się to bierze? U ojca brało się to stąd, że jak był młody to samochody nie miały pasów. U kolarzy – mastersów w kaskach się nie jeździło – pewnie to stąd. Kiedyś Marcin Waniewski nauczył mnie testu na wiek kolarza – patrząc od tyłu. Ma kask – wiek do 30 lat, nie ma – rocznik co najmniej 60 i niżej.

Na początku zadajmy sobie dwa pytania: czy jakby w aucie nie pikało, to zapinalibyście pasy? Kiedy ten ruch prawą ręką staje się nawykiem? U mnie stał się gdy zrozumiałem, że nie ma sensu kopać się z koniem (lub z mandatami), a dla mojego ojca kiedy zobaczył, że ja nie zapinam i jego gadka w stylu – zapnij pasy bo… trzeba nie działała. Patrzyłem mu głęboko w oczy i myślałem: a ty zapinasz?

Podobnie ma się sprawa z kaskiem. Według mnie jazda w nim ma głęboki sens. Chyba nawet większy niż jazda w pasach (znam teorie o ich nieskuteczności przy większej prędkości). Ale rozbiłem kiedyś łeb o przednią szybę przy prędkości 30km/h. W maluchu. Kumpel nie rozbił, bo nie był kozak. Miał pasy. Ja w kaski mocno wierzę. Posunąłem się nawet do tego stopnia, że nie odmachuję na pozdrowienia kolarzy, jeśli nie mają kasku na głowie. Wiem – mogę być bucem, ale mam excuse.

Skąd pomysł na te opowieści i dlaczego właśnie teraz. Pracuje w branży, gdzie inspirujemy się różnymi światowymi trendami zarządzania ludźmi. Uczymy jak z managera stać się liderem i inne takie cuda. Od pewnego czasu dość popularnym zwrotem w kreowaniu oczekiwanych postaw zachowań jest tzw. role modeling – czyli bycie wzorcem do naśladowania. No i zacząłem się zastanawiać obserwując wiosenny boom cyklistów na drogach jak ma się kwestia kasków do kwestii jazdy na rowerze w ogóle. I jestem lekko przerażony. Najbardziej chyba widokiem rodzinki, gdzie dzieciak ma kask, a rodzic już nie. Tata jest niezniszczalny – mama jest supebohaterką to wiadomo. Ale nie myślą oni o tym, że dzieciak modelując się na zachowaniu swojego idola od razu układa sobie w głowie taki oto obraz. Ojciec kasku nie ma – pewnie kazał założyć. To jak nie będzie patrzył to ja już kasku sam nie założę. Albo gorzej – będę czekał kiedy to będę na tyle dorosły, żeby sam zdecydować o tym, żeby kasku nie musieć nosić.

Bardzo popularna obecnie jest akcja wychowywania kierowców – czyli 150cm dla rowerzysty. Zaj*bista. A co sądzicie, żeby zrobić akcję wychowującą rodziców. Hasło: „rodzic w kasku”. Niech dzieciaki mają dobre wzorce do naśladowania, a nie tylko nakazy. A co możecie stracić
w ostateczności drodzy rodzice? To pewnie urban story ale jak Himilsbach tłumaczył dlaczego odmówił angażu w zagranicznym filmie (warunkiem był angielski, którego ten nie znał) koronnym argumentem był następujący ciąg logiczny: nauczę się języka, do filmu nie wezmą i zostanę z tym angielskim jak ch*j. Podobnie wy – w najgorszym wypadku po prostu nic wam się nie stanie.
A dzieciaki się nauczą 🙂

#rodzicwkasku – wkrótce taka akcja na #totalneporuszenie i na FB. Dołączajcie!

7 Komentarze

  1. Leszek pisze:

    Super pomysł Panie MKONIE

    • mkon pisze:

      Panie rybka.olsztyn 😉 to do roboty. Lajkować, udostępniać, hasztagować 😉

      • Leszek pisze:

        Już się robi Pani Szefie.
        Za pomniałem bo teraz w główce zawody Warmia i Mazury Pływają Prezesówna też w nich płynie.

  2. Justyna pisze:

    Dla mnie bomba. Zanim zaczęłam działać w temacie triathlonu jeździłam konno, startowałam w zawodach w skokach przez przeszkody. W jeździectwie też jest lans na jeżdżenie bez kasków bo: „mam twardy łeb”. Sama spadłam kiedyś tak, że przez godzinę nie pamiętałam jak ma na imię trenerka, gdzie byłam rano w pracy i inne takie. Gdybym była bez kasku to nie byłoby już czego wspominać. Kask pękł na pół amortyzując uderzenie. Jak widzę dzieci bez kasków to mnie trzęsie. Trzęsie mnie też na mamusie i tatusiów więc gwarantuję swój udział w akcji.

  3. WFMAN pisze:

    Jestem nuczycielem wf. Wycieczka rowerowa z dzieciakami z klasy 5 . 25 uczestników przybywam na miejsce zbiórki oczywiście w kasku rozglądam się i nie wierzę . Nikt nie miał kasku!!!!! Tydzień później na spotkaniu z rodzicami to był główny temat mojej „przemowy ” . Mam nadzieje ze pomogło. Zobaczymy na następnym wyjeździe

    • mkon pisze:

      czad! w ramach akcji NA PEWNO będzie dzień zniżek w zaprzyjaźnionym sklepie 😉

  4. Magda pisze:

    Ostatnio spotkaliśmy się ze znajomymi. Dzieciaki wskoczyły na rowery, wszyscy w kaskach oprócz jednego. Na pytanie czemu nie ma kasku odpowiedział:”ja nie jeżdżę w kasku, bo mi tata powiedział, że ja nie muszę”…. Rodzina niezniszczalnych….