Wczoraj dzwoni do mnie Maciej Żywek zadając mi prowokacyjne pytanie: jak to możliwe, ze chcesz się przygotować do dobrego wyniku jeśli nie jedziesz na obóz zagraniczny. Ergo – czy jest możliwe przygotowanie się tak jak w moim przypadku do sub 2:30 w maratonie (na wiosnę) i do sub 9h w IRONMAN (na jesień) bez wyjazdu zagranicznego „w ciepłe”. Nie chcę wchodzić w dyskusję czy trzeba czy nie – pisałem o tym wielokrotne. Ważniejsze jednak było to czym to pytanie było podszyte. A było podszyte tezą: mamy kasę to ją wydajemy. Z akcentem na mamy kasę. Bo jak jej byśmy nie mieli to byśmy nie uprawiali triathlonu.
Trenujemy za granicą, kupujemy sprzęt mało budżetowy a mocno wypasiony – co za tym idzie drogi. Oczywiście nie wszyscy tacy są i nie wszyscy tak robią. Jednak dzisiejszy FORBES dolewa oliwy do ognia pisząc, ze triathlon zastąpił golf. Czyli bogaci Panowie zastąpili białe sweterki czarnymi jednoczęściowymi strojami z logo koniecznie tylko triathlonowej marki a kije golfowe zastąpili nowymi – bynajmniej nie aluminiowymi modelami P5.
Tak jesteśmy odbierani. Może tak jest, może nie jest. Daleki jestem od etykietowania i nazywania wszystkich tym samym określeniem (zblazowani- bogaci-biali-mężczyźni-co-nie-mają-co-z-pieniędzmi- robić).
Pomijam na razie takie głosy: mój szef kupił sobie P5 – cudownie będzie objechać go na moim 10 letnim Giancie bo w końcu sprzęt sam nie jedzie. I dobrze. W końcu na linii startu nie jesteśmy Prezesem i Podwładnym a Zawodnikiem A i Zawodnikiem B. I ścigającym się o to samo – o tym kiedy indziej!
Chcę napisać o czym kompletnie innym. O nienormalności – czyli byciem POZA standardowym patrzeniem się na czubek własnego nosa. Mimo całego opisującego nas – często stereotypowego postrzegania – widzę, że jednak jesteśmy… inni. I to nie tylko triathloniści. Po prostu ci trenujący. Inni w pozytywnym sensie tego słowa.
Dwa przykłady:
Pisze Michał: MKON, nie mogę wystąpić w Duatlonie w Kamionce ale opłatę startową płacę.
Pisze Edyta: Witam, nie mogę wystartować. Czekałam na podanie terminu bo bardzo chciałam spróbować swoich sił w duathlonie 🙂 No cóż 🙂 następnym razem 🙂 Nie mniej jednak podoba mi się cała inicjatywa i przekazuję na rzecz Fundacji „opłate startową” 🙂
Ps. może znacie jakiegoś zawodnika, który chciałby wystartować, a nie może ze względów finansowych 🙂 to dla niego ta wpłata 🙂
Czy takie rzeczy robią ludzie „normalni”? Czy trzeba być Prezesem aby stać nas było na takie gesty?*
Według mnie niekoniecznie. Wystarczy być dobrym człowiekiem. Bo #dobropowraca.
I Prezesura nie ma z tym nic wspólnego a wszyscy triatlończycy to fajne chłopaki… i dziewczyny!
*obydwa pytania nie dotyczą „Prezesa” na zdjęciu po prawej 🙂
4 Komentarze
wariaty, fajnie że mogę byc z Wami:)
kryptogeje
krypto czy nie krypto… ale ten Pan, którego widać tylko w lustrze, to już przegięcie 😀
zwróciłeś uwagę… chcesz o tym pogadać ;)?