bądź lepszy niż smart
Baltazar, na stadionie się biega, nie zwiedza…
Pokaż wszystkie

Ten tekst będzie miał tylko pośrednio związek ze sportem, ale jednak jakiś będzie. O różnorodności chciałbym. A nawet nie tyle o tym, że ona jest, ale o naszej postawie wobec niej.

Ostatnio trzy rzeczy zwróciły moją uwagę. Ksiażka Natalii de Barbaro „Czuła przewodniczka”, wystąpienie mojego Padawana Rafała Żaka oraz dialog jaki przeprowadziłem z bliskim kolegą o jego treningu.

Zacznę od tego ostatniego. Darek – który od 49 dni ma złamany obojczyk i każdego dnia przesyła mi sms o tym, czym zajmował sobie głowę – wreszcie wsiadł na rower. I jak to zimą, ciśnie na Zwift.  I mimo że może już kręcić normalnie, czyli z zadaniami, wysiłkiem, różnorodnością treningu etc., to nasza wymiana wyglądała tak:

Darek: „wczoraj namówili mnie koledzy na 60’ coffee ride, ostatnie 5’ się zdenerwowałem i ogień. Zajebiście było”.

Ja: „nie kumam w ogóle tego rodzaju treningów. W moim planie nie ma miejsca na 60 freestyle. Albo robię zadanie zadane przez trenera, albo nie trenuję. Ale szanuje podejście. Nie każdy przecież musi mieć tak jak ja”.

Darek: „to jazda z nogi na nogę, w trakcie można pogadać, równe waty, nikt nie szarpie, dopiero na koniec gaz. Od 30 minuty browarek”

Ja: „naprawdę to podziwiam. Nic mnie tak nie męczy jak jazda w grupie. Ja po prostu uwielbiam trenować sam. A definicją treningu dla mnie jest zadanie do realizacji”.

I tak sobie rozmawialiśmy dalej.

Ja naprawdę uczę się szanować/tolerować to, że ktoś ma inaczej niż ja i, że to wcale nie jest gorsze. Owszem, jak byśmy byli razem z Darkiem na obozie, pewnie musiałbym odmawiać wspólnych treningów (bo naprawdę wyjątkowo ich nie lubię). Ale może dlatego też na takie obozy po prostu nie jeżdżę. Niemniej nie o wspólne treningi tutaj chodzi, a o tę inność. I o to, aby a priori to inne nie było złe tylko dlatego, że nie jest moje.

To z kolei prowadzi mnie do Rafała. Rafał mocno udziela się edukacyjnie (z tego żyje), a szczególnie dużo go w tematach o różnorodności, stereotypach i uprzedzeniach. Dyskusja, jaką wywiązał Rafał pod jednym z postów trenerskiej grupy na FB, uświadomiła mi, że mówimy tutaj o tym samym. Moje postrzeganie treningu Darka jeszcze kilka lat temu podlegałoby następującemu schematowi: inaczej niż ja – gorzej – nie szanuję tego, co on robi – jest ode mnie gorszy – nie szanuję go – mogę go traktować z buta. Oczywiście ostatni punkt nie dotyczyłby bliskiego kolegi. Ale już forumowicza z forum bieganie/triathlon/jakiekolwiek?

Rafał – z niecierpliwością czekam na nagranie, które zapowiadasz o stereotypach, bo dużo pracy przede mną/nami.

A jak już o stereotypach, to na deser rekomendacja. Moja przyjaciółka Natalia de Barbaro napisała książkę o dla kobiet. O kobietach*. Pewnie dla wszystkich, chociaż ja (znowu uprzedzenie) definiuję ją jako książka dla kobiet, więc kupiłem ją żonie. Oczywiście, że ją przeczytam, mimo że znam poglądy Natalii i rozmawialiśmy o naszym postrzeganiu świata wielokrotnie. Ale to właśnie to, że Natalia KOMPLETNIE nie kuma sportu a ja KOMPLETNIE nie kumam poezji i tego rozemocjonowania jest kolejnym dowodem na to, że można się nie zgadzać, a jednak moooocno szanować. Zabieram się za książkę i pewnie nie zrozumiem połowy, ale od czego mam żonkę. Ona mi wytłumaczy, a jak polegnie, zawsze zapytam autorkę, co miała na myśli

_________________________

* Już przeczytałem. I tak jak się spodziewałem zrozumiałem 70% treści. Ale mam dwie obserwacje dla siebie.

  1. wyłączyłem ocenę tej książki w stylu: „nie rozumiem, nie zgadzam się, mam inaczej, ergo – to gówno…” po 6 stronach. Świadomie. I bardzo jestem z tego dumny
  2. już wiem dlaczego mając w TP napisane rower E 90-120’ zawsze wybieram 120’. Bo wybiera go za mnie Królowa Śniegu. Ale tutaj z moją koleżanką mogę polemizować do końca (jej albo mojego). Bo ja swoją Królową Śniegu UWIELBIAM i to ona wygrała mi Mistrzostwo Świata 😉

 

2 Komentarze

  1. Można znaleźć gdzieś to nagranie o stereotypach?

    • mkon pisze:

      Musiałbyś skontaktować się z Rafałem. Jest dość aktywny na FB