Pierwszy raz w życiu brałem udział w imprezie jako kibic nie mogąc startować z powodu kontuzji. Debiutująca córa stanowi jednak doskonały motywator do tego, aby nie płakać w poduszkę tylko lecieć i kibicować. Podobnie zresztą było jak Michał debiutował w II lidze w siatkę w AZS Olsztyn. Też siedziałem na trybunach i zagryzałem paznokcie.
Teraz oczywiście bardziej denerwowałem się tym, czy dla wszystkich starczy mi naklejek OGIEŃ Z D*PY, a nie tym jak pójdzie Kasi i Tosi bo jak wiadomo: pierwszy start jest na zaliczenie. Dziewczyny zaliczyły i widziałem, że bardzo im się podobało.
Stojąc i obserwując wpadających na metę zawodników uścisnąłem (liczyłem) 97 osób. Nie wiedziałem, że aż tyle osób z tego tłumu kojarzyć będzie kolesia w różowej bluzie. Fascynujące było patrzeć na fale wpadające i analizować miny osób. Bo było widać od razu jak komu poszło. I powiem Wam, że energia bije tak samo od tych co złamali 1h15 jak też od tych co złamali 2h. Każdy ma w głowie coś do złamania i jest zajebiście ucieszony jak to złamie i zajebiście zmartwiony jak się to nie zdarzy. Taki lajf.
Ważne, że można to kontrolować i się tym cieszyć. Cieszyć, bo się cel osiągnęło i cieszyć (tak, tak – cieszyć) jeśli nie, bo to stawia kolejne wyzwanie.
Dzisiaj po raz kolejny dostałem nauczkę, aby nie płakać nad swoimi nóżkami bo są tacy, którzy mają zdecydowanie poważniejsze sprawy na głowie. I mimo że potencjał mają podobny, to życie im się tak poukładało, że musieli mocno zrewidować swoje plany i cele. Ale najfajniejsze jest to, że się nie poddają i walczą. Nawet jeśli nie na wszystko mają wpływ. Piotr – ten akapit jest o Tobie. Bardzo cię podziwiam i kibicuję.
Na koniec o dumie. Dumny jestem ze swojej córy. Za to, że udało nam się z żoną zainteresować ją sportem, a nie tylko lalkami Barbie, lataniem po galeriach czy lajkowaniem feja. A właściwie odpowiednią proporcją tych rzeczy 😉 Pięknie jest to oglądać będąc obok.
Dla wszystkich, którzy dostali ode mnie dzisiaj naklejkę OZD. Symboliczne wpłaty na NON IRON, NFL albo Rak’n’Roll. Nie jest to obligo ale wiecie, rozumiecie. Karma wraca. A kto nie wpłaci na tego właśnie przejdą moje ciągle zapalone przyczepy
Do zobaczenia na kolejnych zawodach. Obiecuję, że też będę stał ale po swoim skończonym biegu.
Aha i jeszcze jedna ważna rzecz. Moja kontuzja wzięła się m.in. z tego, że nie opanowałem dostatecznie zarządzenia pożądaniem fejmu. Proszę o wybaczenie, ale wyłączam na chwilę potrzebę cotygodniowego publikowania felietonów. Potrzebuję ogarnięcia się i chwili skupienia. W kwietniu, siłą inercji jeszcze dwie akcje (już zaplanowane) ale potem może mnie być mniej.
Adios
3 Komentarze
Dzieki za uścisk dłoni dzisiaj, nie znikaj z internetow!
spokojnie, aż tak nie zniknę 🙂
Marcin, mimo że nie na wszystko mam wpływ, to mam nadzieję, że walka i pozytywne nastawienie wystarczą, żeby wrócić. W każdym obszarze życia. Też do sportu na przyzwoitym poziomie, bo tylko tak będzie miało to sens. I też jeszcze zawalczę o moje #dwa30.
A spotkania z Tobą, to zawsze dawka dodatkowej motywacji 😉