kielbaska czy rodzynka, czyli sytość ma znaczenie

zlałem MKONa jak juniora
triathlon z punktu widzenia obserwatora
Pokaż wszystkie

Pytanie dietetyczne, które pojawiło się od, jak sam się nazywa, „kanapowego fana sportu”. Zresztą sami przeczytajcie:

„Cześć MKON

 Nie gniewaj się, że pisze do Ciebie raz na jakiś czas z takimi błahymi problemami…

… Tak wiem, że nie jesteś dietetykiem, ale ja potrzebuję porady praktycznej. Dwa słowa i dziękuję, a nie wykładu o mikro i makroskładnikach.

Więc byłem na cukier detoxie przez 40 dni. Tak… fest się tym przejąłem. Zero dodawanego cukru, zero… Przez 40 dni waga nie spadła ani grama. Zakończyłem detox jakoś na święta i już mam 4 kg więcej. To jakaś masakra.  Postanowiłem zatem, że zacznę spokojnie od nowa. Przygotowałem sobie lekkie śniadanko na dzisiaj, czyli: 30g płatków, 20g rodzynek, 20g orzechów, 15g słonecznika, 1 mus bez cukru, 1 jogurt naturalny. Wszystko zbełtałem w jednym garnuszku i zjadłem. W sumie nie poczułem, abym był najedzony… potem to liczę i wyszło mi, że przyjąłem 600 kcal. Dżizes, co ja robię nie tak ??? 600 kcali już o 8 rano, a jeszcze cały dzień przede mną… Z pewnością na moją wagę ma fakt, że dalej nie trenuje, ale kończę budowę domu i mam czas dopiero o 23 jak dzieci pójdą spać. Niektórzy to ogarniają, ja jeszcze nie umiem … Dobrego dzionka”.

 

Dietetykiem nie jestem, więc pewnie fachowo nie potrafię odpowiedzieć. Jednak zwróciłem uwagę na to, co napisał Kolega w kontekście sytości takiego śniadania. Właściwie to zwróciłem uwagę na dwie rzeczy. A ponieważ przećwiczyłem u siebie i na sobie już wszystko (!), to powiem Wam, że mnie miska płatków – nawet tak „okraszonych” jak u Dawida – też długo nie trzyma 😉

to?

czy to?

Dlatego na śniadanie zawsze zjadam białko. I jeśli by się przyjrzeć motywacjom tej decyzji, to w pierwszej kolejności idzie sytość, a nie walory smakowe (choć te również są ważne), ani odżywcze (te także, ale mniej). Dodatkowym elementem, na który zwracam szczególną uwagę podczas posiłków (np. ostatni w ciągu dnia), to, aby było dużo i syto. Taka puszka groszku lub fasoli spełnia te wymagania i będzie mnie trzymała długo przy niskiej wartości kalorycznej. 3 jaja gotowane (nie smażone) podobnie. Wnioskując z tych przykładów, możecie zauważyć, że w swoich wyborach żywieniowych szukam kombinacji duża sytość/niska wartość kaloryczna. A patrząc na śniadanie Dawida widzę odwrotną strukturę priorytetów:

  1. dużą wartość zdrowotną,
  2. dużą wartość kaloryczną,
  3. niską wartość sytości (jak dla mnie, i jak rozumiem dla Dawida).

 

Dodatkowo, Dawid nie trenuje, więc jego „intake” musi się mieścić w normie tabelkowej, a to już zmienia postać sprawy. 600 kcal stanowi ¼ porcji dziennego zapotrzebowania kalorycznego dorosłego mężczyzny. Przy niskim poziomie sytości stawiam, że już o 10 wjedzie kolejne 600 – a co jeść i jak żyć do 23?

Chciałbym być dobrze zrozumiany. To, co działa na mnie, nie musi działać na innych. Zresztą uważam, że w niektórych przypadkach dieta redukcyjna nie idzie w parze ze zdrowym odchudzaniem. Nikt nie zdaje sobie sprawy jak „zdrowy” chleb, bo z dodatkiem (np. słonecznika), wystrzeliwuje w górę w wartościach kalorycznych. Oczywiście porównuję go w tym miejscu ze zwykłym chlebem. Podejrzewam, że 100 g takiego, jaki piecze moja małżonka (dynia, otręby, słonecznik) ma znacznie więcej kalorii niż wartość pokazywana w tabelach dietetycznych. Zresztą dla przykładu podzielę się z Wami krótką anegdotką. Sklep. Starsza Pani (Babcia) stoi przede mną i mówi do sprzedawczyni: „To jeszcze poproszę jakiś baton dla wnusia”. Sprzedawczyni podaje jej Snickersa i mówi: „Proszę wziąć ten. Jest z orzechami, czyli zdrowszy” 😉

czasami sale szkoleniowe dają wybór, choć winogrona też cholernie niebezpieczne (w sensie kalorii)

Kolega w mailu zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. Otóż, po 40 dniach „kuracji” #cukierdetox nie odnotował żadnej różnicy w wadze. Kochani. Pisałem i uparcie jak osioł napiszę jeszcze raz. To nie działa od razu. Na mnie #cukierdetox zadziałał dopiero po 3 miesiącach. I te 90 dni to ciągłe ważenie i frustracja, że nic nie idzie. Choć w końcu rusza!

 

Dlatego też poza odstawieniem cukru polecam więcej niż odrobinę anielskiej wytrwałości w tej trudnej i podstępnej walce z kaloriami i kilogramami.

 

Niech cierpliwość będzie z Wami!

5 Komentarze

  1. Tomek pisze:

    U mnie zadzialalo po okolo 1 m-cu, ale ja nie pije coli (batdzo rzadko cola0 cukru- sle jest średnio dobra), poza tym odzywiam sie normalnie- pijam piwko od czasu do czasu… i z zaczarowanej bariery ktorej nie moglem pokonac 82kg, zszedlem do 79. Na Swieta 2 dni sobie odpuscilem i zjadlem tyle slodyczy ile moglem pomieścić, później z poczuciem winy poszwdlem to wybiegac po 2 dniach i…. mialem taka moc i energie i sile biegową jak nigdy… wiec teraz przed zawodami 2 dni karmie sie ciastami i ptasim mleczkiem 😉.
    Pewnie na kazdego dziala to inaczej…

  2. Bart pisze:

    Witam
    Mam podobnie w temacie cukru ale z alkoholem. Jako że ten rok ma być inny, tak więc trochę też po inspiracji Łukasza Grassa, odstawiłem całkowicie alkohol na ten rok. Mamy maj, a waga spada tak po ….kilogramie miesięcznie. Fakt, pracuję po 12-14 godzin 3 dni w tygodniu a dwa dni to normalne 8-9 h. Zaznaczam że kocham swoje prace, bo są dwie. Cukier za inspiracją MKON – mistrza również odstawiłem. Treningi jako że wracam po kontuzji, to 3-5 h tygodniowo, i raczej w tlenie. Można powiedzieć wzorcowo, ale Pan lekarz mówi …. peseloza. Ot cała odpowiedź u mnie. Pozdrawiam.

    • mkon pisze:

      z peselozą nie wygrasz… ale można przegrywać wolniej 😉

  3. mewho pisze:

    Czyli nie jestem sam z tym problemem 😀 U mnie kaloryczność po zmianie „śniadaniowej” wzrosła do 800-860 kcal jednakże po dodatkowym przełożeniu przyjmowania węgli po treningu zaowocowało to zejściem z wagą z 86 w grudniu 2018 do 74 w dniu 27 kwietnia 2019. Date podaję celowo gdyż w tym dniu testowałem pianki 😀 … ale za to wat/kg poszedł ostro w górę 😀

    • mkon pisze:

      ostro. mega zazdro!