To nie będzie triathlonowy wpis. To będzie ludzki wpis. Taki o człowieczeństwie a właściwie chęci pomagania. Rozmawiałem ostatnio z dwoma ważnymi dla mnie „sportowo” osobami Maćkiem i Tomkiem. Pierwszy podzielił się ze mną opowieścią z imprezy HUUB w jakiej uczestniczył. Niejaki Gordon R. wraz z Huub zorganizowali charity week czy jakoś tak. Generalnie chodziło o trenowanie triathlonu ale przy jednoczesnym zbieraniu pieniędzy na fundację Gordona. Z obserwacji światowej sceny sportowej Maciek twierdzi, że na tzw. „zgniłym” zachodzie ilość akcji charytatywnych w jakie angażują się sportowych amatorzy w ramach swoich startów wynosi ok. 50%. Czujecie? Połowa ludzi poza swoim startem robić jeszcze coś dla innych. Teraz Tomek. Konsultował ostatnio ze mną swój pomysł związany z profesjonalnym podejściem do tri. Pomysł na razie w fazie wymyślania więc więcej nie napiszę ale duża część idei związana jest ze ze zbieraniem pieniędzy na działania charytatywne. Komercyjny trener, który powinien myśleć przede wszystkim o kasie dla siebie pisze: mam pomysł na trenowanie i oddawanie części pieniędzy na cel społeczny. Cudo po prostu. Bieganie na pomoc, rowerkowe mistrzostwa świata, zbieranie 1% i inne rzeczy, które dzieją się dookoła uprawianego sportu naprawdę powodują, że pikawa mocniej zaczyna bić.
Na FB jest grupa #dobropowraca. Na tej grupie pojawiają się od czasu do czasu akcje, które naprawdę potrafią złapać za serce. Opiszę tylko te z ostatniego tygodnia.
Działamy. I spodziewajcie się więcej! cytując klasyka: serce rośnie patrząc na te czasy 🙂
2 Komentarze
Ja bym powiedziała „serce rośnie patrząc na te akcje”. Czasy bym sobie darowała 🙂
toć to cytat 🙂 a czasy przeminą. no worry 🙂