Triathlon Series in Poland, zawody w Olsztynie
wolna głowa albo aero free
Pokaż wszystkie

Kilka moich słów o wczorajszym starcie i samej imprezie.  Na początku chciałbym podziękować organizatorom za zaproszenie. Hotel, start, znakomite zawody, znakomita miejscówka – czego chcieć więcej. Pomijając może trudny (na pierwszej pętli) objazd dookoła stadionu, trasa rowerowa chyba najlepsza w jakiej startowałem EVER. Najlepsza nie oznacza najłatwiejsza – ale o tym później. Mając takie imprezy w PL (dodam do tego imprezy np. LABO czy Susz) naprawdę nie trzeba jeździć za granicę szukać przygód triathlonowych.

fot. FB Challenge Gdańsk

A co do samego startu – zacznę może od końca. Wczoraj, podczas zawodów Challenge Gdańsk zostałem najlepszym amatorem wśród Polaków OPEN. Poza (niektórymi) PRO wyprzedzili mnie jakieś szczyle z zagranicy. Pominę milczeniem ten fakt, ze prawie 50 letni podwójny dziadek wygrywa ze wszystkimi age gruperami, sam z zawodów zadowolonym nie będąc. Bo cyferek założonym na start niestety nie osiągnąłem. Nie wiem czy to wysoka temperatura czy jednak zbyt duże zluzowanie przed startem. Plan na rower był pojechać średnią 280w (pojechałem zaledwie 259w), a pobiec po 3:40/km – pobiegłem w okolicach 3:55/km. Przyznaję, ze szczególnie na biegu, mając w perspektywie start w Suszu za 2 tygodnie, wiedząc jak wygląda moja pozycja vs. konkurenci i nie mając szans na wynik w okolicach wyniki życiowego po prostu dobiegłem. Chciałbym jednak powiedzieć o rzeczy, która mnie przeraża, a jednocześnie napawa dumą. Nie wiem jak można tak szybko pojechać rower jak Kuba Ruciński. No po prostu nie wiem. Maszyna jakaś. Szanuję to, bo wiedziałem, że będę musiał dać z siebie 110% jeśli mając na ostatnim nawrocie 10’ straty chciałbym Kubę dognać. Dużo jeszcze roboty przede mną. Ale październik dopiero za kilka miesięcy…

Co mi się sprawdziło: okularki marki tripower. Nie parowały, mimo, nie przstrzegania zaleceń Maćka, żeby nosić je na basen i z basenu w plastikowym pojemniku. No jak mam je tam nosić, jak wywaliem ten kejs już pierwszego dnia. Ciągle jednak nie są zarysowane a antifog trzyma. W razie jakby (bo czekaliśmy na swój start 15’) miałem w czepku trochę wody, żeby je przepłukać na krotko przed. Pianka, mimo że chyba lekko zrobiła się za duża, nie obcierała, bo nakleiłem sobie tejpa na szyję. Przyzwoita nawigacja i przyzwoite pływanie jak na takie a nie inne warunki w morzu. 32’ dupy nie urywa, choć przez zawodami wziąłbym w ciemno. Niestety tak jak podczas zawodów w Olsztynie wyszedłem zbyt mocno zmęczony z wody. Część pływacką oceniam na 4/5.

wolontariuszki. Bez nich NIE MA ŻADNYCH zawodów

Przed startem ćwiczyłem kompletnie nowe umiejscowienie butów w pedałach, żeby przy bardzo długim dobiegu do belki but na lewym pedale (wsiadam lewą nogą). Dobieg dał mi możliwość włączenia BOLT i po ruszeniu na trasę rowerową, (tam pod wiatr, z powrotem z wiatrem) starałem się trzymać mocną pozycję aero. W tym celu przyciąłem sobie nawet rurkę w bidonie na kierownicy, żeby nie przeszkadzała mi w układaniu się w shrug. Przed zawodami wiedziałem, że będę miał problem z zrzucaniem łańcucha „na ośkę”, ale zaprzyjaźniony serwis rowerowy był zamknięty, więc nie chciałem sam kombinować. I niestety większość trasy z wiatrem jechałem na przedostatnim przełożeniu. Czy z ostatnim byłoby szybciej? Sam nie wiem. W każdym razie mocno doświadczał mnie techniczny objazd stadionu, a i sama trasa do łatwych nie należała. To to sprawdziło mi się wyśmienicie to przyklejone do ramy roweru tabletki z solą (kokpit cały zawalony batonami competition i herbatnikami). Dobrze podziałała również decyzja o nie braniu bidonu aero na ramę oraz kasku czasowego w taką pogodę. Przy uważnym zabieraniu z serwisów butelek z wodą i iso dobrze sprawdza się też nie posiadanie za siodełkiem bidonu. Jest to jednak element strasznie zaburzający aerodynamikę, a przy takim wietrze jak wczoraj i tak nie miałbym odwagi po niego sięgnąć. Na pierwszą i drugą pętlę wystarczyło mi posolone i przygotowany dzień przed zestaw 2 bidonów (1,5l) ISOCARB 2:1. Część rowerową oceniam na 2/5.

fot. Anita S.

Po raz kolejny jechałem w stroju castelli wyprodukowanym przez trinergy i po raz kolejny strój ten strasznie ślizgał mi się na siodle. Mam pomysł, aby na następne zawody okleić siodło dwustronną taśmą klejącą. Dave Scott by HUUB tak mi się nie ślizgał. Dziwne. Na trasę biegową postanowiłem się przebrać, przez co T2 trwało 1’ dłużej. Ciągle szukam najlepszej wersji na Hawaje 2022 i na razie pomysł z przebraniem się w strój biegowy wygrywa z pomysłem biegnięcia w stroju TRI. Wczoraj było przewiewnie, choć już wiem jakie modyfikacje krawieckie wprowadzę zarówno w spodenki biegowe, jak i koszulkę, tak aby w taką pogodę lód tam wrzucany przebywał w okolicy pachwin i klatki piersiowej. Niestety po raz kolejny uświadomiłem sobie przygodę jaką funduje zegarek RIVAL, który przełączając automatycznie (co jest super) rower na bieg dłuuuuuugo łapie GPS, co rozregulowuje tempo biegu na pierwszym km. Ale zgłoszone, może developerzy Wahoo, szybko się z tym uporają. Biegłem przez cały bieg w opasce oraz okularach PRISM, głównie z uwagi na częściową trasę szutrową i mocny wiatr, który zawiewał z dużym niebezpieczeństwem zabrudzenia oczu. Biegłem w butach Team elite, w skarpetkach – czyli w zestawie maratońskim. Temperatura na biegu zbliżona była do hawajskiej, podobnie wiatr, z tą tylko różnicą, ze tam wiatr jest w temperaturze powietrza

Bieg oceniam na 3/5

masażyści - prefekcyjna robota. bardzo dużo stanowisk. petarda

Co teraz? Nawadnianie, odpoczywanie, masaż limfatyczny by normatec, masaż zwykły. Od jutra z powrotem w kierat, chociaż jak powiedział coach, do Susza raczej podtrzymanie a nie budowanie formy. A właściwe treningi zaczną się potem. Bo slot jako najstarszy w roczniku sam się nie zrobi. Pytanie tylko czy Barcelona się odbędzie. Ale tym martwić się będę później.

10 Komentarze

  1. Kuba pisze:

    Spróbuj na siodło nakleić tejpa takiego jak na kark- u mnie rozwiązało to problem ślizgania się.

    • mkon pisze:

      o dzięki! kleję od jutra!

  2. slasz pisze:

    Marcin mały komentarz i gratulacje.

    Zacznę od tego drugiego. Jesteś przekozak!

    Co do roweru. Pojechałem sobie jako kibic w okolice stadionu zobaczyć jak zawodnicy pokonują nawrót, zjazd z estakady, zakręty.
    No większość szacuję nawet na 80% to dramat.
    Ciebie na rowerze nie widziałem to się nie wypowiem, widziałem Kubę Rucińskiego 3x, Bartka Banacha 2x, paru innych dobrych technicznie. Duży łuk, skręt na raz, dohamowanie przed, dobra prędkość po wyjściu z zakrętu. Inni hamowanie w trakcie z problemami, ciasny najazd, zahaczanie o wewnętrzny krawężnik pedałem lub tylnym kołem sic!, i co najgorsze jak skutek prawie zerowa prędkość na wyjściu.

    Jest różnica rozkręcić z 3km na h a z 18m / h i tak kilka razy to na całej trasie mamy 80-140s za darmo zysku lub w plecy.

    Pozdrawiam i jeszcze raz szacunek.

    Sławek Szymków

    • mkon pisze:

      Sławek, cudny komentarz, pozwolę sobie go przekleić na feja, żeby wiecej osób go widziało, bo przeczytałem kilka razy i muszę to sobie jeszcze zwizualizować. ale baaaaaardzo pomocny. dziękuję. Technik ze mnie żaden 🙂

      • Krzysiek pisze:

        Startowałem, potwierdzam: żaden ze mnie kolarz, ale technicznie jechałem lepiej niż 90% mijanych na zakrętach zawodników. To się ćwiczy jak każdy inny element.
        Mam jeszcze 2 refleksje:

        – Panowie z tzw. „pro” mijali mnie na rowerze, jechał normalny pociąg, odległości między rowerami 1-2 metry, Włosi, Hiszpanie, Polacy; no po prostu żenua
        – podczas biegu mijał mnie gość w koszulce z napisem MKON; źle się wyraziłem – on mnie „przeleciał” 😉 jak TGV; Panie, co tu się ..? w tych warunkach ? Jesteś kozak. Gratulacje!

        • mkon pisze:

          słąbe to niestety, a za gratulacje dziękuję 🙂

        • Marek pisze:

          Odnośnie pociągów by Pros to w sumie może warto coś napisać 😉 bo ja później rozumiem czemu jadąc 260 wat ktoś ma 41-42km/h 😉 wyglądało to naprawdę słabo i mimo, że mnie sędzia mijał z 10 razy to nie wiem jakim cudem nie rozgonił tego towarzystwa. Uroczo to wyglądało jak ostatni z pociągu praktycznie nie pedałował 😉

        • mkon pisze:

          Marek ja tam nic nie widziałem, ale przyznaję nie przyglądałem się. Jesteś 3 albo 4 osobą, która na to zwraca uwagę. Na pewno o tym napiszę. Jebać ich!

  3. Sławek pisze:

    Marcin i jeszcze jedno. Widziałem Ciebie na biegu. Myślę sobie no w sztafecie leci to ciśnie sam bieg. Jak zobaczyłem że robisz całość i jak świeżo wyglądałeś na biegu to oklaski.

    • mkon pisze:

      Słąwek dziekuję, ale moim marzeniem jest tak właśnie wyglądać i…. pobiec to co zakładałem z trenerem 🙂