nie panikować
bardzo intymny wpis z rozkroku ;)
Pokaż wszystkie

Jakoś tak sie złożyło, ze numery z najlepszymi wynikami najmniej eksponowane, bo przy podłodze ;)

Wiem, że zabrzmi to strasznie, ale spieprzyłem wczorajszy start we Frankfurcie. Jeśli nie zaniedbałbym ćwiczeń pleców przez ostatnie 2 tygodnie, albo chociaż nie zapomniał, że mam tego cholernego garba to… Bo dokładnie w tym samym miejscu wyścigu z taką samą intensywnością odezwał się mięsień dwugłowy. W zeszłym roku skończyło się to przystankiem na 37km. W tym roku jednak włączyłem tryb ZOMBIE i jakoś dobiegłem. Ale słaby to był bieg. A o ostatnich 7km to chciałbym zapomnieć. Radości po przekroczeniu mety od cholery, bo mam to, ale była szansa na znacznie lepszy wyniki.

Trudno. Jest kilka lekcji, które wykorzystam w następnych startach.

Lekcja 1 – Klubowy Fizjo robi robotę.

Tak, dostałem opierdziel od Daniela Godlewskiego, ze nie zwróciłem my uwagi 3 tygodnie temu na moje plecy. Wprawdzie koleżanka, do której mnie wysyłał na masaże o nogi zadbała, ale obaj zapomnieliśmy, ze u mnie złą robotę robi właśnie odcinek lędźwiowy. Rano, jak poprosiłem, aby spojrzał na mnie, bo coś czuję w prawej nodze, to dostałem profeska ćwiczenia rozluźniające. I dopiero po wyścigu zdradził mi – „czułem, ze będzie na limicie”. Niestety, tak się dzieje, jak wpada się w magię cyferek, wyników pośrednich na treningach, jak po prostu idzie wyśmienicie. Zapomina się o antycypacji. A ja z plecami od zawsze mam problem, i on po prostu wrócił w najmniej spodziewanym momencie. Trudno – trzeba zakontraktować Działacza na kolejne starty i po prostu NIE ZAPOMINAĆ o rzeczach ważnych. Niezależnie jak dobrze idą przygotowania.

Lekcja 2 – JEST ZAPAS, jest impreza na koniec.

Przygotowany byłem, aby każdą piątkę przebiec po 17:30. Co daje sub 229. Po cichutku, widząc czas na połówce (w Londynie 1:14;30, tutaj 1:14:01), i mój komfort biegu w tym momencie, liczyłem, że może uda się coś przyspieszyć na odcinku 31-36 (trasa i prognoza pokazywała, ze będzie wtedy było lekko z wiatrem), ale nie wyszło. I od 33, jak zobaczyłem jak spada moje średnie tempo na km, miałem ogromnego stracha. Na wspominanym powyżej 37 miałem już panikę w oczach, bo prawie rozpoznawałem te krawężniki, o które rozciągałem w zeszłym roku nogę. Wiedziałem, że mam zapas, ale nie wiedziałem jak szybko go „rozmienię”. Myślę, ze od 35 do 40 km pobiegłem tylko głową. Starałem się utrzymywać najdłuższy możliwy krok bez dyskomfortu i zwiększania przykurczu. Świadomość, że nie jest to kontuzja pomagała. Nie bałem się jej „pogłębiania”. I właściwie dopiero na 40km, jak zobaczyłem zegar, który pokazywał 2:21:14 to coś mi w głowie puściło. 2km po 4:30 – kurde na jednej nodze dam radę.

Obserwując działaczowski Tour de Frankfurt Knajpa po maratonie miałem refleksję o wadze tych 36 sekund. Jak mało dzieli szczęście od nieszczęścia. Po zeszłorocznym Frankfurcie, podczas podkastu w Tripower, Maciej Żywek zapytał Tomka Kowalskiego i mnie, dlaczego szykujemy się na 2:30 a nie na np. na 2:28. No to się przyszykowaliśmy 😉

Lekcja 3 – Private zając, lepszy niż private dancer 😉

Pierwszy raz w życiu biegłem z prywatnym zającem. Do 30km, miałem zakontraktowanego młodego biegacza z Warszawy – Daniela Żochowskiego. Doświadczony z zającowania w Orlenie, polecony i OPŁACONY przez Jacka Nowakowskiego (o tym jeszcze niżej) zrobił robotę. Miałem jak pączek w maśle. Wprawdzie na 228 biegło jeszcze z 30 zawodników (w tym 3 zawodniczki, które miały 6 formalnych pacemakerów), ale świadomość, że ktoś właśnie o Ciebie dba naprawdę daje duży komfort. Daniel – zajebista robota! Tzw. porady życiowe od Działaczy w trakcie wyjazdu – w gratisie. Mam paru znajomych psychoterapeutów jakbyś potrzebował 😉

to był naprawdę ciężki start. Luz jaki miałem PO Londynie był nieporównywalny do wczorajszego.

Podziękowania.

Nie udałoby się to bez bardzo ważnych cegiełek.

Prezes i Działacze Klubu Sportowego NIEMANIEMOGĘ. Ich odwaga w wyznaczaniu mi celów, gotowość do poświęceń no i przede wszystkim wytrzymałość wątroby robią na mnie wrażenie od dawna. Jedyna wątpliwość jaką mam, to czy podziękowania dla żony umieszczać w tym akapicie, czy poniżej 😉

Rodzinka, od której słyszałem przez ostatnie kilka tygodni – zrób już to bo stajesz się trudny do wytrzymania. Która jeszcze nie wie co ją czeka w latach kolejnych – do października 2021 można przecież jeszcze poeksperymentować (wtedy chcę złapać kwalifikacje na 2022)

Jacek Nowakowski, wiecznie aspirujący do grona Działaczy Sponsor Klubu i płatnik, który uwierzył we mnie – perspektywicznego zawodnika, i który ciśnie mnie do zmierzenia się z Rekordem Polski 50 latków!

Mój Trener Tomek Kowalski, który po prostu bardzo dobrze mnie do tych zawodów przygotował (tak jak też do całego tego sezonu biegowego). Dzięki Tomek, za to, ze pokazałeś mi frajdę z szybkiego biegania i z góry przepraszam za plany na 2020 😉

New Balance Polska – za sprzęt jaki dostaję, Maciej Żywek – za pomoc logistyczną tam na miejscu i singlet HUUB, w którym pobiegłem, Enervit Polska za żele typu „onehand” – tych zeżarłem 6 w trakcie wyścigu i wszystkie odżywki w okresie przygotowawczym. I wszystkim Państwu kibicującym online, po trasie, bezpośrednio przed i po zawodach, uzdrawiającym (dziękuję Professore i Aniu J) wpłacającym za czelendże, opaski, gadżety –robicie mega robotę!

Najczęściej zadawanym mi wczoraj pytaniem było: czy wracasz do triathlonu. Ja nigdzie nie wracam, ja stamtąd nie odchodziłem, choć bieganie ciągnie mnie jeszcze w stronę sub 228 i 1h10 😉 Ale przecież sub 3h na IRONMAN to też dobre bieganie 😉

Na koniec dla wszystkich życzących mi miłego słodkiego obżarstwa. Miejcie świadomość, że poza „sernikowym pierdolcem” które nastąpi jutro/pojutrze i pewnie blachą kruszonki – jak tylko córcia zjedzie do Olsztyna, do lutowych MŚ w łyżwiarstwie szybkim ja nie odpuszczam #cukierdetox. Jakbym mógł nie być role modelem dla swoich padawanów 😉

 

 

10 Komentarze

  1. Świetny tekst, pokazuje wszystko. Dobrze że cieszysz się tym co masz, bo nawet interwencja fizjo nie dała by gwarancji zdrowia. Większe szanse na pewno, ale nie pewność.
    Gratulacje, świetnie wykonane. Ja na razie spróbuję dwa razy po te 17:30 😉 Będę myślał o Twoich 8, 5 kiedy będzie ciężko. A będzie 🙂

  2. WaTRIAt pisze:

    Marcin gość w klasie +55 pobiegł 2 minuty szybciej od ciebie! Wszystko przed Tobą! Głowa do góry! Gratki i uściski

    • mkon pisze:

      zajebiście. jest przestrzeń

  3. Maciej z NT pisze:

    Gratuluje wyniku !!!

    Oglądałem transmisję na streamie HR live oraz walkę na trakerze.
    Od 11,5 km do ok 13 km byłeś w centrum uwagi kamery oraz niemieckich komentatorów.

  4. Natalian pisze:

    pieknie napisane!!!! #niemaniemoge

    • mkon pisze:

      ciekawe co powiesz na kolejny tekst. Ale musiałem, bo bym się udusił (choć są to problemy pierwszego świata…) 😉