Miał być eksperyment i był… ale się nie udał. Dzisiejszy start dał mi odpowiedź na pytanie czy regeneruję się wystarczająco szybko aby tydzień po Mistrzostwach Świata móc jako-tako wystartować w drugiej „połówce”. No i dał. Nie mogę! Dał mi też lekcję w kilku innych kwestiach:
1. Za dużo pączków i ciast w dzień przedstartowy szkodzi a nie pomaga. Nieszczęsne pączki kol. Jeżewskiego zajęły tak dramatycznie dużą część mojego żołądka, że choć przed pączkami zmieściłem tylko 3 kawałki ciasta kruchego ze śliwkami i jeden kawałek tarty czekoladowej z owocami Magdy W. (Dowbor zjadł więcej!) to już wieczorem na tę tartę mogłem tylko patrzeć… a taka pyszna była… Man nadzieję Magda, że na Buratlon zrobisz nową!
2. Cały tydzień był na totalnym odcięciu od wszystkiego co było w sezonie. Żadnych iso, carbo-flow-ów, R2 i innych Enervitów . Same stejki i czekolada… wychodzi jednak na to, że trzeba sie futrować. A w tygodniu przedstartowym to już koniecznie. Na szczęście mam takiego sponsora odżywkowego, że o rok 2016 nie muszę się martwić!
2. Miał być rower na maksa i był. Do 75km. Potem była ściana. I ta ściana trwała przez następne 15km roweru i 21km biegu. Wniosek – bez biegania nie ma trajlonowania. Dzisiaj byłem antybiegaczem. Tak jak zresztą w całym sezonie. Ale taka była strategi tego sezonu i ufam Tomkowi Kowalskiemu, ze jego długofalowy plan wypali! A, że dzisiaj kolejny raz popłynąłem w okolicach 30′ to kolejny dowód na to, ze to co się trenuje – oddaje. Ale pływanie jest przereklamowane – wiadomo 🙂
3. Najlepszym serwismenem powinieneś być sam. To zadanie na zimę 2016. Muszę nauczyć się SAM serwisować swój rower a mam najlepszy w tym względzie – Kubę właściciela serwisu rowerowego Dec-Pol. To zresztą Kuba namówił mnie, żeby nie jechać na dysku. Pewnie nie byłoby kłopotu z tylnym kołem ale dysku bym nie utrzymał na tym wietrze.
Malbork to kolejna okazja na spotkanie z przyjaciółmi… Czadersko jest Was wszystkich widzieć. Kolejna okazja to niestety kolejne zawody. No chyba, że zimną coś się uda.
A teraz… no teraz roztrenowanie. Nareszcie. Zbieram się za podsumowanie sezonu i to zarówno od strony swoich występów jak też oceny imprez. Bo niestety mam wrażenie, że coś za dużo zrobiło się w Polsce imprez, których trasy biegowe należą do kategorii Xterra 😉
Dziękuję Labosport i Marcinowi Waniewskiemu za zaproszenie mnie do Malborka a Jakubowi Woźniakowi gratuluję i dziękuję. Już wiem jak czuł się Waniek jak wyprzedzałem go w Borównie w 2009r… Ale dziadki nie odpuszczają. W sensie TEN dziadek! 😉